Korzystając z upalnej pogody , postanowiłyśmy z Sąsiadką zrobić sesję jej synkowi.Bardzo spontaniczna sesja i Kevin wykazał anielską wręcz cierpliwość na szalone pomysły swojej przyszywanej ciotuni :) Mały ma wprawę-jeszcze będąc w brzuszku ,miał robione sesje więc ta dzisiejsza to dla niego żadne wyzwanie:) Muszę też nadmienić ,że słońce grzało przeraźliwie i zdjęcia trzeba było trzaskać z przerwami na ucieczkę w cień ,żeby dzieciątko nie dostało udaru ani poparzenia .Koniec końców w przeciągu około 20 minut powstała sesja ,z której jestem bardzo zadowolona .Oceńcie sami: Ps.Kevin mógłby reklamować wyroby wiklinowe- koszyk smakował mu lepiej niż przyrządzone mleko;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz